wtorek, 30 października 2012

[FF Hetalia] Lustro

Tak dla jasności. Fick ma trochę nietypową formę i trzeba znać legendę by się połapać co kto i ten. Więc. Normalną czcionką jest narracja.
Kursywa - myśli Lisy, Pogrubienie - myśli Iana, Pogrubienie i Kursywa - ich razem


Od zawsze Cię kocham...
Mała radosna dziewczynka biegnie przez wysokie trawy w stronę dobrze znanej jej sylwetki. Dla niej był wielkoludem, o czerwonych włosach i radosnych zielonych oczach. Chronił ich. Chronił ich wszystkich po tym jak ojciec i matka zniknęli. Przy boku zawsze miał miecz, musiał być czujny żeby im nic się nie stało.
Kiedyś byłeś mi wzorem.
Wyciągnęła ku niemu swoje małe rączki, wiatr zwiał jej rude włosy z czoła. Kucnął i zamknął swój mały skarb w niedźwiedzim uścisku. Była mu bliższa niż ktokolwiek.
Byłaś moim oczkiem w głowie. 

 . . .
Zgliszcza miasta, ciężko było teraz poznać, co tu było. Jak wspaniałe miasto wznosiło się tutaj, kiedy ponad nim górowało już tylko parę nadpalonych szkieletów domostw. Stolica królestwa które już nigdy nie powstanie. Rudowłosa stała pośrodku niego,  z mieczem bezwładnie skierowanym ku ziemi, zmęczona bitwą. Płakała.
Nigdy nie chciałam Cię zawieść.
Czerwonowłosy zeskoczył z konia przerażony. Wzrokiem zaczął szukać swojej młodszej siostry. Przybył za późno, a co jeśli już więcej jej nie zobaczy? Jest! Ujrzał ją! Podbiegł do niej dziękując Bogom za ocalenie jej, objął ją przyciskając jej głowę do swojego torsu.
Nigdy wcześniej tak się nie bałem, że Cię stracę.

. . .
Ta sama dziewczyna, stała otoczona złotymi kłosami zboża. Był czas zbiorów, pomagała jak zawsze. Jednak na chwilę podniosła się i spojrzała na horyzont. Gdzie on jest? Czy nie powinien już  wrócić? Czy nie obiecał, że wróci? Uśmiechnęła się widząc konia starszego brata wjeżdżającego na pole, zsiadł z niego i podszedł do siostry którą się opiekował. Której obiecał pomóc. Nachylił się i pocałował ją w skroń. Tak, jak robił to zawsze. Właśnie wrócił z kolejnej potyczki przeciwko Anglii.
Tak bardzo się o Ciebie bałam.
Widząc z bliska jego stan zaczęła trzęsoącym sie z nerwów głosem wypytywać go czy wszystko jest w porządku. Jak poważne odniósł rany. On tylko zaśmiał się i przytulił ją do siebie.
Tak bardzo bałem się każdej wojny. Że już nigdy Cię nie zobaczę.

. . .
Noc. Zbudził się i usiadł na posłaniu. Kolejny koszmar, kiedy wreszcie opuszczą jego umysł? Przybyli Anglicy, pokonali go, pojamali ją i tortutowali. A on w ramach swojej kary musiał patrzeć na jej katusze, cierpienia. Spojrzał dla pewności w bok, spała spokojnie. Siedział wpatrując się z nią, wyciągnął swoją dłoń i pogładził ją po rudych włosach. Obudziła się i trzymając mocno pościel przy piersi podniosła się i usiadła opierając się o niego. Jej dotyk, głos, usta uspokoiły go.
Dla mnie istniałeś tylko ty. Wszystko inne było mglistym tłem.
Chwycił ją mocno rzucając na pościel z lubieżnym uśmieszkiem na twarzy. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku bez reszty poddając się chwili. W pokoju roznosiły się tylko dźwięki nie pozostające złudzeń, co para robi.
Przy tobie chciałem żyć. Dla Ciebie walczyłem, byś była bezpieczna.

. . .
Kłócili się. Jego intryga wyszła na jaw. Pakt zawarty z Anglią przeciw Irlandii, z klauzurą o całkowitej władzy Szkockiej nad Ulsterem. Parę słów za dużo, słów które żadne z nich nigdy nie powinno powiedzieć. Odwróciła się. Odeszła w głąb domostwa. Wszystko co mówił, co jej obiecał okazało się w jej oczach kłamstwem.
Ufałam Ci, a ty mnie zdradziłeś.
Nie poszedł za nią. Był przekonany, że nie odejdzie. Jak się okazało, był nazbyt pewny. Był tak zajęty przygotowaniem do kolejnej wojny, że kiedy razem legli z pościeli nie poczuł kiedy pod osłoną nocy wymknęła się z łoża.
Zdradziłem Cię, bo nie mogłem pozwolić żeby Anglia miał Cię w dłoni.

. . .
Wojenna zawierucha. Nagle staneli na przeciw siebie. Bała sie, nie chciała go zranić, ale widziała szał w jego oczach. Wojenny szał. Nie rozpoznał jej, skórzany czepiec na głowie, ścięte włosy, męskie odzienie, związany biust. Jak nie ona, nawet w jej oczach brakowało blasku. Ostrze jego claymore ugodził ją w lewy bok. Osunęła się bezwładnie na ziemię, czepiec spadł z jej głowy zdradzając jej tożsamość. Dotarło do niego kogo zranił. Upuścił miecz i rzucił się jej na ratunek, czy nie było już za późno?
Nic później nie było między nami już takie samo

. . .
Dwa fronty, Irlandzki i Angielsko-Szkocki. Zaraz zacznie się kolejna bitwa, a oni dobrze widzieli swoje surowe twarze. Jakby nie było w nich choćby bladego wspomnienia uczucia które kiedyś było między nimi. Jakby to co ich łączyło nigdy nie istniało, jakby nigdy się nie kochali. Udawali przed wszytskimi, a przede wszytskim przed samym sobą, że nic ich nie łączyło. Jeszcze chwila i rozpocznie się kolejna potyczka. Oboje będą walczyć przeciwko sobie, chodź targały nimi sprzeczne emocje. Jak mogli do tego dopuścić?
Tak było lepiej. Zapomnieć i udawać, że nic się nie stało.

. . .
 Wiele lat później. Ciepłe popołudnie. Nadszedł czas, by Lisa dotrzymała obietnicy danej Arthurowi w zamian za wolność Irlandii. Wyszła z sali gdzie po raz pierwszy obradował parlament Irlandii Północnej. Już nie O'Neill, a Kirkland. Już nie Ulster, a Irlandia Północna. Szła korytarzem kiedy natknęła się na niego. Czerwonowłosy stał na przeciw niej wpatrując się w nią swoim zimnym spojrzeniem. Podniosła głowę, zmarszczyła swoje brwi. Nie chciała go teraz widzieć, teraz ani w najbliższym czasie. Milczeli dłuższą chwilę, siłując się spojrzeniami, w których nie było nic z dawnego uczucia.
Chciałam rzucić Ci się na szyję. Powiedzieć jak boli mnie zostanie Angielską własnością.
Dał do niej krok, jednak nie zamierzał jej obejmować. Chociaż.. może? Ona także dała parę kroków przed siebie, lecz wyminęła go.
Chciałem Cię zapytać, czy wiesz co robisz. Zrozumieć dlaczego oddałaś się tak łatwo Anglii. 

. . .
Obecnie. Jedna z konferencji na które każde z nich było zmuszone jechać. Już wyszli z przeklętego budynku parlamentu Zjednoczonego Królestwa, ona odetchnęła głęboko i skierowała swoje kroki w stronę niewielkiego parczku. Na jej nieszczęście i on tam był. Znów dane było im spojrzeć sobie w twarze, tak inne, tak obce. Gdzie się podziało uczucie? Jak świetnymi aktorami byli, przez tyle wieków ukrywając, że nic dla siebie nie znaczą! Choć oboje tak bardzo się zmienili, na gorsze dla siebie, otoczenia. On palił papierosa, ona przeczesała dłonią włosy. Jaszcze przed konferencją, już tradycyjnie, musieli stoczyć wojnę na uszczypliwości.
Tak jest dla mnie lepiej.
Minęli się jakby pierwszy raz widzieli się. Nieznajomi. Oboje odwrócili się przez prawe ramię, chcąc zobaczyć jak drugie odchodzi. Zostali tak w bezruchu patrząc sobie w oczy.
Lepiej, że mnie nienawidzisz. Niż gdybyś miał kochać kogoś innego. 
Lepiej, że mnie nienawidzisz. Niż gdybyś miała kochać kogoś innego. 
 Taim i' ngra leat, Alba.
 Tha gradh agam ort, Eirin.

Tak, to ostatnie znaczy "Kocham Cię" pierwsze po Irlandzku, drugie po Szkocku. 

Tekst: Szkot
Korekta: Julek 
<3   Dziękuję!

3 komentarze: